Z okresu młodości kojarzy nam się zawsze kilka najbardziej ciekawych chwil, które udało nam się wtedy przeżyć. Z reguły lubimy wspominać dobre okresy swojego życia, gdyż mało kto lubi się znęcać na sobą i wracać do tego, co było złe. Wspominamy często gimnazjum, które było momentem wejścia w dorosłe życie, czy studia. Mamy z tego okresu naprawdę mnóstwo wspomnień i czasem z chęcią dzielimy się nimi z naszymi najbliższymi, oraz z nowo poznanymi osobami. Fajnie opowiada się bowiem komuś nowemu o naszych przeżyciach, którymi można się pochwalić. Czujemy się wtedy można śmiało powiedzieć dowartościowani i mamy wrażenie, że wchodzimy dobrze w nową znajomość.

Z okresu młodości kojarzy nam się także wojsko, gdyż każdy kto był w tym miejscu wie, jak specyficznie tam było i jak inaczej, niż w każdym dotychczasowym miejscu w życiu. Ja osobiście wspominam okres spędzony w wojsku jako jeden z najlepszych w moim życiu i gdybym mógł podjąć jeszcze raz decyzję, to ponownie bym się tam udał co najmniej na rok. W wojsku spędziłem 11 miesięcy, a każdy z nich wniósł do mojego życia coś nowego i sprawił, że stałem się bogatszy w nowe doświadczenia życiowe. Były oczywiście momenty bardzo ciężkie, ale były też takie, w których buzia od razu się uśmiechała i które wspominam najlepiej. Najbardziej pamiętam pierwszy wyjazd na strzelnicę, oraz szykowanie się do przysięgi.

Przysięgę ma się po miesiącu od przyjścia do wojska i jest to tak jakby ślubowanie żołnierza. Mówimy tam wtedy z ręką na piersi, że będziemy służyć godnie naszej ojczyźnie i kiedy nadejdzie taka potrzeba, to będziemy bronić jej granic. Wszystko brzmi bardzo dumnie i gdy mówi się to na cały głos wśród wielu tysięcy innych żołnierzy, to ciarki przechodzą po całym ciele. Ja bardzo dobrze wspominam tamte czasy i pamiętam, że gdy jeździłem do domu w mundurze, to czułem się bardzo dumny. Na przysiędze był też marsz, a główny efekt dźwiękowy nadawały buty wojskowe, czyli tak zwane opinacze. Nosiły one taką nazwę, gdyż opinały bardzo mocno nogi i były na swój sposób wysokie. Pamiętam, że nie było one najbardziej wygodnymi butami na świecie, ale wtedy nie zwracało się na to jakoś bardzo uwagi cieszyło się po prostu chwilą.

Po służbie wojskowe opinacze mogliśmy zabrać ze sobą do domów, by mieć je na pamiątkę. Niestety z tego co pamiętam, to moje były bardzo zniszczone i postanowiłem, że nie będę ich ze sobą brał. Nie było bowiem sensu wieźć do domu czegoś, co i tak będzie zastępować miejsce na strychu i nie będzie zupełnie służyć. Mało kto chciałby przecież chodzić w podartych butach tylko dlatego, że mają one wojskową historię. Obiecałem sobie jednak wtedy, że gdy będę starszy, to uzbieram sobie pieniądze na takie same i będę ich często używał do chodzenia w terenie. Tak też zrobiłem i dwa lata po wojsku kupiłem sobie za niecałe 200 złotych podobne opinacze do tych, w których dane mi było chodzić podczas całej mojej służby. Buty w wojsku były czymś charakterystycznym i jeśli myślę czasem o koszarach, to bardzo często właśnie o butach.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here