Już sam opis kompozycji zamkniętej w woku A Child’s Wish pobudza wyobraźnię. Według producenta, odnajdziemy tu nuty kojarzące się z beztroskimi chwilami dzieciństwa – wakacjami na wsi i zabawą z przyjaciółmi. Ma być dużo łąki, moc polnych kwiatów i odrobina chłodnej bryzy. A jak jest naprawdę?
Moje dzieciństwo nie kojarzy mi się z wiejską łąką. Jako mieszczuch od urodzenia, lata przedszkola czy podstawówki przywodzą na myśl raczej zapach rozgrzanego asfaltu niż polnych kwiatów. Zdecydowałam się jednak na A Child’s Wish, żeby sprawdzić, co straciłam, kiedy – zamiast na wsi – wakacje spędzałam na trzepaku umieszczonym pod moim blokiem. I wiecie co? Wygląda na to, że straciłam baaardzo dużo!
Ciepła, kwiatowa bryza, górska lilia i bursztyn – tak pachnie wosk A Child’s Wish według opisu producenta. O ile dwa pierwsze składniki są dla mnie jasne, to nuty bursztynu były swoistą enigmą. Przed zapaleniem wosku długo wąchałam tarteletkę i zamiast rzeczonego bursztynu, odkryłam w niej nuty owocowe i akordy toaletowe, kojarzące się z niezłymi, zielonymi, świeżymi perfumami lub delikatną, męską wodą kolońską. Dopiero po umieszczeniu tarteletki w kominku odnalazłam w kompozycji bursztyn. Choć, nie ukrywam, łatwo nie było.
Wosk – za pierwszym razem – wydawał się wcale nie pachnieć. Wypaliłam ćwiartkę do końca i… nic. Dopiero wtedy, kiedy tarteletka straciła zapach zorientowałam się, że mój pokój wypełnił się latem. Z jednej strony kwiatowym, lekko owocowym, przywodzącym na myśl trawę cytrynową i bardzo rześkim, a z drugiej – ciepłym, nieco karmelowym, bardzo przytulnym. Za te drugie nuty odpowiadał ukryty w kompozycji bursztyn.
Poczułam się tak, jakbym leżała na zielonej łące i beztrosko gapiła się w niebo. Pełny relaks i powrót do dzieciństwa. A raczej próba przeżycia tego, co za młodocianych lat nie było mi dane, a co dzięki Yankee Candle odkryłam w dorosłym życiu.
A Child’s Wish nie jest duszącym katem. Nie powala intensywnością. Zaskakuje tym, że działa tak, jak zapowiedział to producent – pobudza wyobraźnię, koi nerwy, subtelnie odświeża. Za pierwszym razem może rozczarować słabymi, niezbyt wyczuwalnymi nutami. Kiedy jednak poznamy go lepiej, na stałe zagości w naszej kolekcji. Ja zaczęłam od ćwiartki wosku. Od tamtej pory tarteletki A Child’s Wish nie znikają z mojej półki.
Informacje w pigułce:
Testowana forma? Wosk zapachowy
Ile stopiłam? Najpierw ćwiartkę, ale jestem wierna kompozycji
Gdzie paliłam? W pokoju około 20m2
Dla kogo? Dla osób, które liczą na nieinwazyjne odświeżanie i które chcą cofnąć się do czasów błogiego dzieciństwa.
Gdzie kupiłam wosk? w internecie
Kompozycja 5/5
Intensywność 3/5
Ogólna ocena i podsumowanie: 4,5/5
Nie jest to typowy odświeżacz. Nie warto stosować go w dużych pomieszczeniach. Można się wtedy zawieść, a szkoda! Szkoda, bo A Child’s Wish to propozycja po prostu zjawiskowa.
Kompozycja jest słodka i kwaśna jednocześnie. Sprawdza się jako poprawiacz humoru. Sięgam po nią po ciężkim dniu w pracy, kiedy chcę się porządnie zrelaksować i nie myśleć o problemach.